Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Navi z miasteczka Przemyśl. Mam przejechane 14846.09 kilometrów w tym 627.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.08 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Navi.bikestats.pl

Najcięższe 85 km w moim życiu...

Piątek, 22 czerwca 2012 · dodano: 22.06.2012 | Komentarze 2

Dobra, nie będę narzekał, bo swobodnie mógłbym być jednym z bohaterów mitu o Dedalu i Ikarze. Ale od początku...

Zaczęło się o 6:15, kiedy to moje ciężkie powieki powoli otworzyły się, a reszta ciała odmałpowała od nich tę czynność. Było bardzo ładnie, lecz rano mgła osiadała jeszcze zbocza gór.



Jechało się fantastycznie - średnia do Nowej Wsi wynosiła równo 25,4 km/h. Jednak wtedy zaczął się po prostu dramat. Niebo naraz stało się czarne, a deszcz zaczął padać w mgnieniu oka. Woda oczywiście na dobre zadomowiła się w moich butach, nie mówiąc już o reszcie ubrania... Najgorsze było jednak to, że nie miałem gdzie się schować. W końcu po 5 minutach znalazłem przystanek.

Siedziałem tam sporo, bo 30 minut. W tym czasie drogi zamieniły się w rwącą rzekę, a ostatni autobus z tej miejscowości odjechał 3 godziny temu. Stwierdziłem, że nie ma sensu czekać i pognałem do Birczy, mając nadzieję, że może tam uda mi się pojechać do domu autobusem.

Tak też się stało, następny odjeżdżał za 2h. Czas się dłuuuużył, czekałem, czekałem, a lać nie przestawało. Po około godzinie zrobiło się jako tako, a w kierunku Przemyśla zaczęło się obiecująco przejaśniać. Deszcz wciąż padał, ale postanowiłem pojechać. Licznik dawno już przestał działać i nawet nie chciało mi się go poprawiać. Przez Korzeniec jechałem jak w transie, dostałem taki zastrzyk siły, że aż sam się dziwiłem. Później nastały jednak zjazdy, w tym Góra Olszańska z której zjeżdżałem - tak myślę - około 10-15 km/h. Było po prostu potwornie ślisko i nie chciałem dziś pobić rekordu na skoczni w Vikersund.

Widoki były jednak piękne, lecz nie miałem już ochoty zatrzymywać się i robić zdjęć. Zmusiłem się do zrobienia jednego, które jest jakie jest...



...ale nie chciało mi się już chodzić po błocie.

W okolicach Krasiczyna przestało padać i powrót do Przemyśla już bez żadnych wrażeń.

Wypad na PLUS! :)
Kategoria (50; 100>



Komentarze
Navi
| 18:01 sobota, 23 czerwca 2012 | linkuj W deszczu fajnie, ale nie w ulewie :D W Nowej Wsi padał grad, nie było widać świata, więc nie było mi do śmiechu. A do Ulucza wybieram się wkrótce ;)
grzzych
| 16:34 sobota, 23 czerwca 2012 | linkuj stary, ja z Ulucza jak wracałem to 70 km w takim deszcze, że masakra..;) ale ja lubie w deszczu:)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa emchl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]